no fixed personality


jestem na etapie wyścigu z czasem, muszę opanować szybko olbrzymią ciężką partię materiału (filozofia średniowieczna), żeby móc zabalować w sobotę, ale na kilka zdjęć czas zawsze się znajdzie! spodnie z Zary, szpilki również, sweter Topshop kupiony w second handzie… w dalszym ciągu pozbywam się ubrań, których nie noszę, zapraszam: http://szafa.pl/profil/horcrux


49 odpowiedzi na “no fixed personality”

  1. Założę się, że większość tych ludzi wychodzi bardzo wcześnie z domu, a wtedy – suprise, suprise – jest jeszcze dosyć zimno, więc to nic dziwnego… A przecież nie będą ze sobą nosić butów/itd na zmianę, a płaszcze też nie zawsze chce się nosić w rękach. Tak tylko mówię.

  2. a swoją drogą zrobienie precyzyjnej kreski nie wymaga wcale tak dużej wprawy, wystarczy lusterko powiększające, kilka patyczków higienicznych i troche czasu… ale jeśli się nie ma cerpliwości (no bo nie każdy przecież musi), to serio lepiej w ogóle zrezygnować, bo takie nieumiejętnie wykonane nie prezentują sie dobrze

  3. no tak, ale wtedy rozpina się płaszcz a ludzie pozapinani pod szyję a rekordzistka wczoraj była szczelnie owinięta szalikiem, ludzie ogólnie są zmarzluchami ale po prostu NIE WIERZE, że komuś w 20 stopni nie jest gorąco w ciepłym płaszczu, jak ja wracając z uczelni gotowałam się w swetrze, a jeszcze się glupio gapią jak to w 20 stopni ubrac odkryte szpilki. czasami mam wrażenie, że moje receptory ciepła i zimna reagują ZUPEŁNIE inaczej niż reszty świata

  4. haha! mam to samooo!
    dziś (o zgrozo) miałam na sobie spodnie 7/8 i lordsy !!! ile się nasłuchałam DOBRYCH RAD I ZDZIWIENIA , ilu ludzi musiałam przkonywać, żeby nie wzywali pogotowia, bo nie zamarzam!!!
    ale to i tak pikuś przy uczuciu, kiedy rok temu robierając się na w-f zimą byłam jedyną dziewczyną bez RAJTUZ pod spodniami (mam 23 lata)…

  5. No wtedy to okej, sama zresztą nie ogarniam takich ludzi. 😉 Myślę, że sporo osób powinno nauczyć się, żeby ubierać się odpowiednio do POGODY w danym dniu, a nie do panującej obecnie pory roku (jesień, aha, aha, to znaczy, że już trzeba zacząć powoli przywdziewać zimowe kubraczki, bo przecież nie wiadomo, kiedy zima nas zaskoczy!).

  6. Jezu, mam dokładnie to samo, wiem, że jest już październik, ale bez przesady, na mnie też się gapią jak na kosmitkę, gdy idę mokasynach czy balerinach, wypizd jest jedynie rano, ale nie jest też jakiś masakryczny, wolę ubrać się lekko, mimo że rano jest z 8-10 stopni, żeby potem popołudniu nie tachać ze sobą ciężkiego płaszcza i gotować się w kozakach. Trzeba patrzeć na prognozę pogody dzień wcześniej, a nie ubierać ala Syberia, bo rano jest lekki wypizd. Ludzie, patrzcie za okno, jest piękna, złota jesień, na płaszcze i oficerki jeszcze przyjdzie czas.

Dodaj komentarz