Saint Laurent sandals


Zaraz obok klapków Hèrmes z poprzedniego posta na mojej liście ponadczasowych letnich klasyków znajdowały się sandały zapinane wokół kostki Saint Laurent. Uwielbiam ścięte w kwadrat czubki, które sprawiają, że buty są super classy. Sandały są dobrze wyprofilowane, więc nie czuć wysokości (która i tak nie jest jakaś ekstremalna, mnie niewygodnie robi się przy 12) i pasują w zasadzie do wszystkiego. Poświęcam tej parze posta, bo czuję, że to będą buty, którymi będę męczyć i męczyć, podobnie jak zimą moje ulubione zamszowe botki Gianvito Rossi a latem „loafersy-kapcie” Gucci, najwygodniejsze niesportowe buty do biegania po mieście, jakie miałam. 
Saint Laurent sandals

32 odpowiedzi na “Saint Laurent sandals”

  1. Laura uwielbiam taką urodę w ktorą ty się akurat wpisujesz. Widzę pełno kopiar i dziewczyn upodabniających się do Kylie…co sądzisz o tym …….trendzie i tego typu kontach???????chodzi mi o mejkapy, rozświetlacze, usta wiesz o co chodzi;)
    jeszcze jedno pytanie-ile $$$ musiałabym przeznaczyć na tego typu powiększenie ust i jaka dokładnie to metoda(jakie preparaty lekarz użył napiszesz? 🙂

Dodaj komentarz